25 lipca 2013

A jednak...
pęknięcia na suficie głównej sali tak pieczołowicie lepione i przypominające pajęczą sieć walą się, a nad nim zbierają się burzowe chmury...
serce Tawerny pękło na pół i przestało wybijać swój stały rytm i nie zagra już nigdy tak mocno jak dzwon...
tylko ten pęknięty dzwon trzeba jakoś poskładać, aby małe istotki zamieszkujące Tawernę miały swój bezpieczny dom
drewniana rama nie pokazuje pięknych miraży tylko wszędzie rozciągającą się ponurą szarość... szybę zalała słona ulewa...
pęknięty dzwon przez długi czas nie znajdzie swojego ludwisarza, o ile znajdzie w ogóle...

2 maja 2013

Cisza....
puk puk, puk puk, puk puk...
serce bije swoją nową muzykę, nadaje nowy rytm, rodzi nowe pragnienia i obrazy...
drewniana rama pokazuje nowy obraz - soczysta zieleń, a wśród niej delikatne perełki pączków kwiatów wiśni błyszczące w promieniach wschodzącego słońca i.
ta sama zielen z tymi samymi perełkami, a jednak jakże inna - strugi deszczu zniekształcają lekko obraz, przez co wydaje sie taki nierzeczywisty taki samotny, a jednak bliski sercu i tęsknocie...

Tawerna wciąż tętni życiem, nawet ze zdwojoną siłą, jednak serce jej ukłute szpilką nieokreślonej tęsknoty nie potrafi w pełni rozwinąć skrzydeł i odlecieć w przestworza. Serce pragnie rozbrzmieć  melodią ogromnego dzwonu i nieść się... i tańczyć pełnią nieograniczonego szczęścia i radości...

1 kwietnia 2013

Tawerna żyje!!!
Serce skurczyło się do najmniejszej możliwej wielkości zamierając i za sprawa jednego ciosu znowu zaczęło bić mocno i równomiernie. 
Przez Tawernę przeszedł huragan, wszystko zaczęło wirować, iskrzeć, śpiewać i szaleć. Dźwięki dzwonków i wycie tawernianych istot zlewa się w jedną wesołą i szaloną melodię. Mimo wiru czuć w tym szaleństwie szczęście i ... miłość. Wszystkie iskierki znalazły się na swoim miejscu. 
Choć obraz w drewnianej ramie nie zmienił się jeszcze to jednak już czuć nadchodzące zmiany. Serce Tawerny już zaczęło tętnic nowym życiem. Odrodziło się na nowo...

A istotki... no cóż... istne szaleństwo i iskrzenie, radość, szczęście i śmiech; one już odczuły zmiany, już się odrodziły na nowo.

Tawerna jak pąk kwiatu też już prawie gotowa do wybuchu, czeka tylko na ten jeden jedyny promyk słońca, który pozwoli się jej rozwinąć...

16 marca 2013

Tawerna tętni życiem, a jednak...
Jednak mam wrażenie, że sala zaczyna się powoli kurczyć, a przez drzwi i okna wkrada się samotność, dotkliwie dotyka każdej cząstki energii życiowej zamieniając ją w niechęć do życia...
Świat za oknem budzi się do życia, a serce Tawerny kurczy się powoli...

21 lutego 2013

Nastał nowy dzień, Tawerna jeszcze skrzypi od chrapania tawernianych istot, nawet futrzasty się gdzieś zakopał i nie wstaje. 

Zobaczyłam dzisiaj w sali coś niezwykłego, w promyku słońca przebijającym się przez gruby wzór zasłonki zasłaniającej okno dostrzegłam tańczące drobinki szczęścia. Mieniły się złotem i srebrem wirując wokół siebie i nadając temu ruchowi pewien rytm opadały na podłogę niczym płatki śniegu i tworzyły migoczący dywanik.
Chciałabym móc dotknąć ten wspaniały miraż jednak serce mi mówi, żeby nie dotykać, żeby nie zakłócać tego wspaniałego tańca.

Na drugim oknie nadal siedzi znudzona samotna istotka i czeka.... Może kiedyś...

9 lutego 2013

Niestety magia obrazu nie pojawia się. W poszarzałej i zakurzonej ramie odbija się tylko smutek i twarda rzeczywistość...

Iskierka dalej nie przechodzi przeobrażenia. Może czeka już na inny obraz? A może przerażają ją nadchodzące zmiany..
Do drzwi Tawerny zaczynają dobijać się nowe istoty, ale nie wiem czy je wpuścić, czy tak jak kiedyś nie narobią szkód i zniszczeń. Czy aby nie powstanie kolejne zaognione pęknięcie na ścianie sali. Ale sala powinna tętnić życiem, a ostatnio nawet nikt do niej nie wchodzi, skąpana w półmroku czeka na kolejny obraz. Chociaż nie wiem na jaki. Muszę się zastanowić co robić dalej, jak tchnąć więcej magii w Tawernę...

Jest ranek, ogień wygasł na kominku, czuć zewsząd chłód wciskający się w każdy zakamarek Tawerny, tylko cicha muzyka oddechów mieszkających tu istot przynosi ukojenie. I ciepło puchatej istotki owiniętej wokół stóp....

Chyba już wiem od czego zacznę, usunę stare pęknięcia ze ścian. Wiem, że nie będzie to łatwe, bo drewno stare i lekko już zmurszałe i pozostaną ślady, ale może jednak uda się otworzyć drzwi dla przybywających. 

Obraz zmienia się, mimo, że pochmurny i dżdżysty to jednak niesie jakąś nadzieję...
Nadzieję, że wróci magiczny lodowy wzór i sala zatętni magicznym życiem.

1 lutego 2013

Iskierka...
W jej narodziny zaingerował czas, spowolnił przemianę i zdecydował, kiedy dokładnie się narodzi... Niestety czas jest wyjątkowo małomówny i nie zdradza się ze swoimi planami. Istotka na parapecie tęskni za towarzystwem i siedzi znudzona.
Magia obrazu zniknęła na jakiś czas, ale liczę, że wkrótce się pojawi, jeszcze nie czas na nowe cuda....

27 stycznia 2013

Wraz ze znikaniem obrazu do sali tawerny zlatują kolejne dwie istotki, troszkę jeszcze efemeryczne, ale coraz bardziej rzeczywiste i cielesne. Jedna jeszcze troszkę zaspana delikatnie moczy wargi w orzeźwiającej wodzie, natomiast druga rozsiewa swój dźwięczny śmiech i lata w kółko zmuszając wzrok do większego wysiłku. Do gwaru głosików dołącza jeszcze jeden dźwięk, radosny i szczęśliwy, a wraz z nim dołącza puchate ciało, które owija się wokół moich stóp. Ogień ożył rozgrzewając ciało i duszę, zmuszając je do wysiłku i działania. Słońce wzbija się coraz wyżej nad horyzont, a w ciszy jednego pokoju tawerny zaczyna rodzić się maleńka iskierka...
Wydaje mi się, że będzie przypominać postać siedzącą na parapecie...

26 stycznia 2013

Jest cicho...
Środek nocy czy już ranek? Słychać szum oddechów delikatnych istot śpiących pod dachem Tawerny. I trzask iskier z palących się polan. Za oknem w blasku księżyca i skrzącym się mrozie przelatuje czarne stworzenie, jakże piękne w swojej istocie, mieniące się niczym tafla lodu na jeziorze, a jednak robi wrażenie przytulnego i przyjaznego. Jednak woli zachować dystans...
Szyba u dołu pokryta szalonym lodowym wzorem jest wspaniałym obrazem w drewnianej brązowej ramie. Rama lekko postarzała, ale jakże dużo oprawiała tych dziwnych obrazów... jak dużo minionych chwil...

Na parapecie tego okna siedzi maleńka istotka, która narodziła się całkiem niedawno. Podparła główkę, chyba jest jeszcze śpiąca...


Muzyka oddechów zmieniła swój rytm, jedna z istot wchodzi w rzeczywisty świat, pierwszy promień słońca zaczyna zmieniać obraz w drewnianej ramie...

Świat ten pełen dziwnych istot rodzi dziwne przedmioty i magiczne połączenia. Miejsce w którym istnieję jest wypełnione namiętnością, czarem i swoistym pięknem...
Nigdy nie jestem sama, nawet jeśli nie widać nikogo obok, trzeba uwierzyć i spojrzeć okiem swojego serca...
Trzeba wierzyć, że wszystko co istnieje ma swoją przyczynę i jest piękne...

Zapraszam do miejsca gdzie zacierają się granice między rzeczywistością, a magicznym światem, ale czy nierzeczywistym?
Zapraszam do mojej Tawerny...





                                                                                                   Bibi